Nocny
Kurwa
Nie wiem czy to brak środków odurzających w
krwiobiegu czy rzeczywistość przytłacza
wszystko co złote. Jebany tombak.
Nic nie bawi, nic nie spada
żadne pierdolone szczęście nie spada na
twarz.
Tylko cegły.
Mózg na ścianie, wielki ślimak z głową w
gniazdku - wyglądający jak penis.
Idę po wino.
Może coś się zmieni, może kasjerka rzuci
kostką smalcu w jednego z tych nadętych
buców, dolary razem z gnojówką wystają z
oryginalnych skarpet.
Żegnam ozięble.
Komentarze (3)
Bardzo dobry,dosadnie mocny wiersz,choć moim zdaniem
jest to uzasadnione,ale mam też podobne obawy do
bomini,mam nadzieję,że nie potrzebne...
Serdecznie pozdrawiam:)
dobre:) mocno powiedziane, ale czasem trzeba, inaczej
nie dotrze tam, gdzie trzeba; mam nadzieję, że nie
usuną za wulgaryzmy; pozdrawiam
ahaha :D złote myśli, smacznego wina ;D