Nocy egzystencja
Głębia nocy pochłania mnie,
ze wzajemnością kochamy się
Na głos nie wypowiem nawet pół słowa,
niema lecz wymowna jak żadna jest Moja i
Jej rozmowa
Ona mówi do mnie wiatrem,
oddech Jej pachnie zmartwychwstającym
miastem
Układa chmury koloru kawy z mlekiem w
wyrazy,
a Ty, niewrażliwa istoto widzisz tylko
mazy
Spójrz przed siebie, czy widzisz te
dźwięki?
to jej duszy katusze, jej jęki
Wiadomość od niej w brązowym skrzydeł
trzepocie,
to nietoperz, ptakom o tej porze nie
uśmiecha się wizja o locie
Chłód coraz delikatniej z drzewami
tańczy,
Dzień zaraz z premedytacją wyleje na niebo
sok z pomarańczy
Najpierw jednak mus z jagód i grejpfrutu
się rozprzestrzeni,
Noc już blada, nieprzytomności ciemnym
srebrem się mieni
Przez sekundę Dzień całuje ją czule,
cicho, jest już wcześnie, nie może jej
ulec.
02:57, 12 sierpnia 2008
Komentarze (2)
wszystko ok, tylko "nie ma" szwankuje, zaraz na
początku wiersza, pewnie noc przysłoniła i się
połączyło.
Tajemniczy, metaforyczny obraz nocy.Przyznaję, że
ciekawy temat.