Norma Jeane
Przyjdź, poczęstuj się moją ciszą, w
równych kromkach
z masłem, ze smalcem, z dżemem, nieważne,
zawsze
smakuje tak samo. Nieznośnie
samobójczo, jak śmiech Marilyn, wtedy, w
tamtym
domu, matko, gdzie udawałaś, że nie
widzisz
rozsypanych tabletek. Spróbuj
teraz to wszystko będzie inaczej,
bardziej
czerwcowo, bezrobotnie, anonimowo,
ciszej
się nie da, sama rozumiesz.
Z którego bądź kościoła możesz wpaść na
chwilę
a potem pójdziemy razem do nieba, matko
z powrotem do nieba…
Komentarze (5)
Niesamowity wiersz, przeszywa, świetnie ujęty temat,
doskonale dobrane słowa, z lekkością, a jednocześnie
tak mocno... Pozdrawiam:)
Gabi - ja tam zmiany jak Maria nie widzę, zawsze
czarno było i jest - zawsze też było dobrze - ja lubię
Twoje pisanie - bo podobnie czuję, ale przyznaję,
każdy następny wiersz jest bardziej dosadny,
mocniejszy.
Gabi...uwielbiam takie dołujące wiersze. Piszesz tak
przekonująco teraz i zauważam jakby mniej czarnego
humoru w Twoich wierszach. Ewoluowałaś, gratuluję!
Pozdrawiam bardzo serdecznie i ściskam cię mocno:)
klimat mroku porusza zmysły. Ten wiersz jest krzykiem
ciszy. Tylko żyj i pisz dalej misery.
Coś w tym jest...jestem na tak....