Nostalgia
Do przyjaciela...
Gdy chmury przykryły nocne niebo
A moja twarz spowiła się łzami
Ty spokojny i niczego nie świadomy
Zasypiałeś albo już śniłeś
W ciepłym łóżku
Może właśnie się modliłeś
Albo myłeś
Lecz jednego jestem pewna
nie myślałeś wtedy o mnie
Że tu siedzę i że płaczę
Że weselna moja szata
żałobną przybrała barwę
A ten chochlik który mieszkał w mym
uśmiechu
Zachorował i umiera
Każda łza jest jak trucizna
Słona i paląca
I właśnie teraz zdaje sobie sprawę
Że powinnam być szczęśliwa
A nie jestem
Ale jest w tym coś dobrego
Już nie płacze z twojego powodu
Teraz płacze dlatego że życie
Które szuka niebanalnych rozwiązań
Poszło na zwolnienie
A w zastępstwie dostałam
Rutynowe szare „coś”
Bez powodu do szaleństwa
Wszystkim którzy utracili radość szaleństwa....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.