Notatki z niedowidzenia
Jest wpół-do na przerębli.
Epicentrum chłodu.
Lód: W sobie się zamknęła
niespokojna woda.
Dzień skrzydła swe rozpostarł,
kruczo-czarne, w nokturn
i nową warstwą farby - biel i
śmierć zakopał.
Pomyśleć, że są ludzie, co dopiero
będą -
kołnierze złotych kłosów stawiają
na wietrze.
Rozbici na proch ziaren, tysiąc
drobin, wierzą
w prostotę tego świata, w
sfero-kształtne serce.
Dziś zjadamy ich w chlebie dając
lekcję siebie,
by oni nas przyszłością pochłonęli
jutro.
Półkami są ich cienie w wielkiej
biblio-tece,
z której wypożyczono wszystkie
niemal ciała
Pod gwiazd kurzem, w pustce,
czekają aż wrócą
liście z tamtej jesieni, w drzewach
- sarkofagach.
Komentarze (2)
to nie jest wiersz kogoś, kto zaczyna dopiero
pisać...super
dobry - jak to u Ciebie w formie sonetu ;) - pozdro :)