Nowe życie
Gdy patrzę przez okno...
Widzę jak wieje wiatr.
Gdy nagle zmienia się calutki świat.
Kropla deszczu z nieba leci.
Chyba płaczą Anielskie dzieci.
Nad przepaścią stoję
Bo śmierci się nie boję
Płacze pogoda, płaczę też ja.
Nie umiem powstrzymać łez.
Nie umiem myśleć już też.
Pragnę tu zostać, patrzeć na świat.
Patrzeć jak wszystko zamiata wiatr.
Dlatego nad przepaścią stoję
Bo śmierci się nie boję
Myśli na minutę mam sto.
Nie wiem, co znaczy to.
Raz chcę żyć.
Raz umrzeć chcę.
Boże o pomoc proszę cię.
Bo nad przepaścią stoję.
I śmierci się nie boję.
Coś ciśnie serce me.
Chce wyrwać je.
Coraz głośniejszy słyszę płacz.
Coraz bliżej słyszę was.
Nad przepaścią stoję
I śmierci się nie boję.
Powiedz mi Panie.
Czy mam tego się bać?
Że stoję
I mam dziwne nastroje.
Że skoczyć w tą przepaść chcę.
Boże odpowiedz oto proszę Cię.
Bo nad tą przepaścią stoję.
I tej śmierci się nie boję
Nie wiem co to znaczy.
Nie wiem co myśleć mam.
Wciąż słyszę dziecka płacz.
Czy tym dzieckiem mam zostać ja?
Boże nad przepaścią stoję
I nawet śmierci się nie boję.
Czy mam skoczyć? Powiedz mi
Czy mogę zaufać Ci?
Pod nogami ziemia mi pęka.
Moje serce tego właśnie się lęka.
Bo Nad przepaścią stoję
I nawet śmierci się nie boję.
Nagle ziemia całkiem pękła.
Ja spadam
I swą twarz do snu układam.
Moje życie skończyło się.
Boże prosiłam o odpowiedz Cię.
Ty jej mi wcale nie dałeś
Tylko ból zadałeś.
Nagle otwieram oczy swe.
Nie mogę odezwać się.
Jakaś kobieta przytula mnie,
Kurcze co dzieje się?
Moje dłonie są tak malutkie
Aksamitne i cieplutkie.
Boże Czemu mi nie powiedziałeś,
O to pytam Cię.
Że mam w nowym wcieleniu urodzić się
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.