Nowi-starzy ludzie
Boże! Jak miłować Ciebie w swoim życiu
Jakżeś nie dozwolił wolności w ukryciu?
Stale przedsię mamy kraj na równi z
nami,
Mamy myśleć – jakże? – jeno
pomysłami.
Jakże? Czyż nie widzisz, choć to żem ja
ślepy,
Że nam z twojej rady rosną same kiepy?
Stale, stale, stale – na wolności
słowa
Nie jest dobra przecie każda tutaj
głowa.
Ludzie! My to cisi, chciejmy! Czyż nie
chcemy?
Miećże z sobą same na Ziemi problemy.
Wiem ja, że z ukrycia widzim się
niemile,
Chciejmy więc, chciejmy, w każdej nowej
sile
Marzyć naszą wolą w dobrą stronę czasu,
By Bogu na przyszłość nie robić hałasu.
Marzyć, aby cielę nawet zauważyło,
Że się nam o królach nigdy nie marzyło.
Walka. Cóż jest walka? Walka w
zapomnienie.
Walką się wypełnia puste lat
przestrzenie,
Choćby z nałogami, wrogiem,
namiętnością,
Także też z głupcami i ludzką podłością.
Wiara? Cóż jest wiara? Wiarą Boga
mierzyć?
Wiarą, któraż płocha, wiarę w Boga
szerzyć?
Nic nam nie przystoi bardziej niż my
sami,
Choćby się nie zgadzać z swymi umysłami.
Miłość? Tak, miłością chcemy wiedzieć,
czemu
Nie ma nas na wielkich fetach koło domu.
Chocia w tym świecie przeżyć po swojemu,
Bo miłością można widzieć po kryjomu.
Rozum? Rozum zwodzi, dobry przykład
taki,
Będzie, że tu każdy "śpi" dla
niepoznaki,
Choćby głupi; próżno, czasu nie ma wiele
By odnaleźć Boga w uczuć swych kościele.
Próżno to – Jan pisał, głupców pełno
wszędzie;
Nawet bez ich istnień się już nie obędziem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.