Nowotwór
Nie pukałeś, zaproszenia do mego życia nie
dostałeś
Drzwi nie otworzyłam nie mówiąc o tym bym
Cię do środka zaprosiła
Bezczelnie zamieszkałeś w mojej głowie
Boje się być się sam na sam ze sobą
A raczej z tobą
Przekreślasz moje marzenia, moje sny i
pragnienia
Nie mam siły by się z tobą szarpać
Co dzień to samo ból i strach czy otworze
oczy rano
Czy zobaczę to co nie było mi dotąd
dane
Czy moje serce będzie jeszcze kochane
Wszystko co dziś mam to ty
Niczym dziki lokator
Czemu nie znikasz?
Chemia nie działa . Dlaczego?
Tak trudno jest mi z Tobą być
Boje się ciebie
Nie chce dalej tak żyć
Chce być znowu sama przez wszystkich
kochana
Chce tak jak kiedyś biegać tańczyć i śmiać
się
Che być po prostu akceptowana
Uniemożliwiasz mi to
Blokujesz, powodujesz wstyd
Przyjaciele się boją zemną o tobie
rozmawiać
Czemu tak moje życie zmarnowałeś?
Nie ma dla ciebie znaczenia to że jestem u
progu mego młodego istnienia
Czemu nie przyjmujesz tego
usprawiedliwienia
To że mam 18 lat nic nie zmienia
Po prostu zabrałeś mi drogę do normalnego
istnienia…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.