NOWY WYMIAR WOLONTARIATU
Sam z siebie
zgłosiłem się
do wolontariatu
chciałem
pomagać
Tym wszystkim
potrzebującym
ich odwagę
wyjątkowość
im
wmawiać
A tak
naprawdę
pragnąłem się
dzięki nim
dowartościować
Doświadczyć
ich bólu
zobaczyć
jak smutek
w dłoniach
muszą chować
Piękny obraz
kalek
chorych na raka
wszelako
upośledzonych
Lata doświadczeń
w niesieniu
pogardy
litry łez
uchwyconych
Z chęcią pomagam
bezinteresownie
nie szkodzę
nikomu
Sprawia mi to
przyjemność
cieszę się
jednak
w domu
po kryjomu
Komentarze (2)
Jak ja odbieram ten wiersz? Chcemy pomagać, mamy to
gdzieś zakodowane. Ale dostrzegamy dopiero w
zetknięciu z tragedią ze jesteśmy szczęściarzami.
Skoro kogoś musiało to spotkać.........Czy wypada się
cieszyć/w obecności chorego/ ze mnie to ominęło. Nie,
nie wypada. Więc zrozumiałe ze cieszysz się w domu i
po kryjomu. Jest też wers "Piękny obraz kalek chorych
na raka" W moim odczuciu zapewne miałeś na myśli ich
cierpliwość w znoszeniu bólu i ich pokorę do życia bo
to jest piękne, ale zabrzmiało trochę inaczej. Napisz
że się nie mylę:) Pozdrawiam
Z tym dowartościowaniem to przesada gdy ból innych
dopada. Jednak niesienie pomocy zupełnie interesownie
to piękny gest.