obcy w górach
księżyc ubrał choinki w kurtki z chmur:
"przykro mi, dziewczęta,
kryzys -
nie stać nas na śnieg w tym roku.
szczęście, że nie czas jeszcze
na sprzedaż błyskotek,
więc zostawiamy gwiazdy.
są tacy, co mają się gorzej -
wiatr tłucze się już bezdomny,
bo nakaz eksmisji dostał na jesieni.
może wpuści go głupi człowiek pod swój
dach,
to drań wtargnie mu pod kołdrę
i żonę wygoni z łóżka.
na poddaszu takie miłe pokoje,
że aż żal nie zajrzeć, więc przepraszam na
chwilę.
piętro niżej - dyskoteka.
zagłusza bicie zmęczonych dniem serc..."
tak, góry zmieniły swój kształt.
udomowione jak psy
mruczą basami z głośników
i oddalają się od kominków
i nieba.
Komentarze (3)
Pozwolę sobie przytoczyć słowa jednego z komentujących
pewien zabawny i O NIBO LEPSZY WIERSZ!!!''-''Drodzy
krytycy amatorskiej poezji bejowej, WYKAŻCIE SIĘ SWOJĄ
TWÓRCZOŚCIĄ!!! dopiero pouczajcie innych.''.To tyle,bo
jeszcze przyjdzie mi na myśl,by dopisać,że ma jad ta
soczewica...i oby sama siebie nie ukąsiła!!!
No, jak dla mnie, to nie bardzo żartobliwie, za to
bardzo realistycznie.Takie teraz są góry; udomowione,
zdeptane, oddalają się od nieba, nie potrafią uciec
przed człowiekiem. Bardzo mi się ten wiersz podoba,
ale nie bawi wcale. Zresztą mam wrażenie, że nie o to
autorce chodziło.
Żartobliwie przedstawiłeś ten stan. Człowiek jak
intruz, wszędzie go przeganiają, a nawet z własnego mu
żonę wygnają.