OBIADY NIEDZIELNE
Świąteczne ubranie takie na niedzielę
Zapachy od kuchni czuć było pod lasem
Mieliśmy obiady zawsze po kościele
"Przypadkowi goście to ciotka z
wujasem".
Mama podawała w babci porcelanie
Rosołek z kurczaka a w środku jarzyny
Aromaty przypraw bogaciły danie
I swojski makaron o jakim marzymy.
Ciotka się przy stole chwaliła
sweterkiem
Wujek do porządku przywoływał żonę
Gdy na stół podano ziemniaki z koperkiem
Kurczaka w panierce schabik i mielone.
Jeszcze dwie sałatki do drugiego dania
Jedna ze śmietaną inna por na winie
Wujek mamę chwalił do pasa się kłaniał
Ale on był zawsze dobry w tej
dziedzinie.
I jeszcze mieliśmy kompot owocowy
A dary te były z tatowego sadu
Jedliśm piliśmy każdy był z nas zdrowy
Czekając tych niedziel i tego obiadu
NAP. LECH KAMINSKI .
Komentarze (28)
tak było,bardzo ciepło i rodzinnie, pozdrawiam
Smakowicie!!!
I teraz są w modzie,
niedzielne obiadki,
jak zlecą się dziadki,
do ojca i matki.
Bo obiad jest z kurki,
też z wiejskiego chowu,
od pani z ryneczku,
głównie dla rosołu.
Bo przez cały tydzień,
wcinają fast foody,
bo jak tu kreować,
tradycyjną kuchnię.
Ale raz na tydzień,
przychodzi ten smaczek,
że się chce normalny,
zjeść w końcu obiadek.
Pozdrawiam :)))
Smakowicie!!!
I teraz są w modzie,
niedzielne obiadki,
jak zlecą się dziadki,
do ojca i matki.
Bo obiad jest z kurki,
też z wiejskiego chowu,
od pani z ryneczku,
głównie dla rosołu.
Bo przez cały tydzień,
wcinają fast foody,
bo jak tu kreować,
tradycyjną kuchnię.
Ale raz na tydzień,
przychodzi ten smaczek,
że się chce normalny,
zjeść w końcu obiadek.
Pozdrawiam :)))
Mysle ze obiad smalowal, dziekuje za wejscia.
Pamiętam takie obiadki z dzieciństwa u
Babci.Pozdrawiam:)
oj umiesz rozbudzać apetyt a ja dopiero za miesiąc do
domku na urlop pojadę:(((
pozdrawiam pięknie:)
Lechu, tak ładnie opisałeś te obiady, że i we mnie
przywołałeś takie wspomnienia. Teraz wszyscy żyjemy
tak pośpiesznie, nie celebrujemy wspólnych posiłków,
wyciągania odświętnych serwisów z cienkiej porcelany,
zdobienia stołu, czyszczenia sreber, układania owoców
na paterze i kwiatów w stroiki, teraz to już tylko
kilka razy do roku, szkoda, zmieniają się czasy,
zmieniają się obyczaje, zmieniamy się my... Dobrze, że
choć u Ciebie zawsze tak ciepło i pogodnie :-)
bardzo rodzinnie, smacznie i aromatycznie :-)
Apetycznie mówisz o pięknej tradycji Niedzielnych
obiadków. Pozdrawiam wyglodniala
Leszku pamiętam takie chwile. Ja starałam się
kontynuować te tradycje u siebie w domu, ale teraz
goście wyznają inne zasady - muszą się anonsować i
odwdzięczać. Tradycja umarła:)
"Tak jedząc i pijąc, każdy z nas był zdrowy" - może
lepiej zabrzmi w tym ciekawym wierszu:))
A u mnie poniedziałkowy obiadek pichci się. Oj,
pobudził autor apetyt tym wierszem :)
Apetycznie u Ciebie i z dobrym wspomnieniem:)
"Jedliśm piliśmy każdy był z nas zdrowy" ten wers bym
poprawiła "Jedliśmy piliśmy każdy z nas był zdrowy" :)
Ciekawie przekazana tradycja. Wiersz rozbudza
wyobraźnię czytelnika. Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)
Piękne wspomnienie i przekaz o niedzielnych obiadkach.
To wszystko zależało od zdolności kulinarnych pani
domu, oraz chęci wykazania się. To było cudowne.
Pozdrawiam.
Okazuje się, że o niedzielnym
obiedzie można pisać również
poetycko. Bardzo ładny i szczery
wiersz Lechu.