Obietnica
Kiedyś coś obiecałem
Że pierwszy stąd nie wyjadę
Oczy twe zamknę
Zostawię łzę i dopiero
Wsiądę w pociąg cały szary
Na zachód pojedzie gdzie słońce
W czeluściach tonie
Jak krew słodka
Czarując ludzi szczęśliwych
Żałością szkarłatu swego
Cicho wtedy będzie wkoło
Z wolna świat wyhamuje cały
Nieistotne sprawy za plecami
Z lękiem gdzieś zostały
Bez uśmiechu co zabrał
Dzień tamten tragicznie doskonały
Tak miał iść już nie daleko
A nie przewidział tego
Że dziś nie dojedzie
Do domu swego
Uderzenie i tłum zebrał się cały
Zapatrzony w nieruchome oczy jego
Nie wstaje nie oddycha
Nie przewidział tego
Kiedy obiecywał
Że jej nigdy nie zostawi.
Komentarze (1)
Ostatnio było znośniej - dzisiaj to teatr
dramatyczny; nie dobry dla treści zapis, psuje szyk,
zniekształca odbiór - należy przemyśleć, a może coś z
tego się wykluje i będzie miało zarys wiersza; autor
do oczytalni, taka moja propozycja na dzisiaj.