W objęciach miłości...
Szybujesz jak ptak
jak pisklę nie odziane pierzem
w powietrzu wirujesz jak liść..
opadasz rozkoszą w dół..
i znów wzbijasz ciało w górę.
mrużysz zamglone dzikością oczy.
cieniem miłości otulasz mą postać,
chronisz ten ogień pożądania ,
wyzwalasz słodką tajemnice ud.
splątane dłonie jak konary drzew
malowane powieki,kolorem tęczy
delikatnym zapachem białej róży ciało..
rwie się by wzbić się w górę i opaść w
dół.
Welonem mych dłoni tulona
zasypiasz na mej piersi..
Zroszona białym nektarem niewinności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.