Obojętność
Czasy ciężkie, kości wystają z uszu, kiedy
je pochylić nad radiem. W książkach
pozamykane zbrodnie, na
każdej stronie ślady liter. Za oknem ktoś
robi wyrzuty chłopcu, że ten nie pilnuje
skarpet. To już piąta para w tym tygodniu,
którą skradziono. I na tym się nie skończy.
Będzie gorzej, coraz gorzej, aż
przestaniemy układać w głowach krótkie
wzory na miłość; fizyka
skończy się na przyciąganiu ciał, skłonnych
do najgorszego. Odzywam się na skróty,
tylko tyle ile muszę. Obojętne
oczy podpadają pod paragraf, w więzieniu
zapomnę o tomikach. Słownikach. Słowikach,
sofistykach. Nie będzie hałasu w opieraniu
rąk o kraty, złości przenoszonej drogą
płciową. Będzie cisza rozumiana na opak,
słupy soli w oczach, bezradność w ruchu.
Komentarze (8)
:):):)
Bardzo dobry.
Wyjałowienie życia i cisza więzienna rozumiana na
opak. Wiersz na duże TAK:))
WIERSZ WART ZACZYTANIA, BRAWOOOOO!!!!!!!!
Ekstra!
Obojętność, znieczulica to dzisiejszy świat.
Och życie...
super oddałeś ten straszny stan...
poczułam ;)