Obóz Oyama Karate
Ojoj...To było coś.... Nigdy nie zapomnę tych wspaniałych chwil...
Słońce świeci, ptaszek śpiewa,
mnie w obozie krew zalewa
Rano wstaję, gwizdek słyszę,
potem bieg i ledwo dyszę
Sensej Paweł nas pogania,
szybciej trzeba biegać z rana
Już idziemy na śniadanie,
a tuż przed nim pompowanie...
50-tka to nie mało
dużo jeszcze nam zostało
pompujemy i dymamy
chociaż siły już nie mamy
Potem trening i kumite
na nim dusze nie wyżyte
Kości wszystkie połamane,
ścięgna porozrywane
Sensej Kurnik nam dopowie,
jak katować nasze zdrowie
Przy obiedzie są powieści,
jak "Godzilla"* wszystko
zmieści
Sensej Bretner nam nawija, jak
narkotyk Cię zabija
Kto się kłóci, nie ma racji
pompki przy kolacji
Tylko jeszcze te przysiady
Nie ma mowy, nie ma rady...
50-tka to nie mało
dużo jeszcze nam zostało
pompujemy i dymamy,
chociaż siły już nie mamy
*Godzilla, to Sempaj. Był baaardzo wysoki i baa.........umięśniony...i miał duuuuży brzuszek!Hheeheh, =)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.