Obrazek z Plant
W jesienne zimne popołudnie
gdy słońce blade nie dogrzewa
koniecznie trzeba wyjść na spacer
aby pozdrowić smutne drzewa
trzęsą się nagie rozebrane
i wyglądają nieciekawie
pod nimi dywan z zeschłych liści
przysłonił całkowicie trawę
trawa zmęczona ledwo dycha
nikt jej nie czesze już grabiami
jedynie psy ją odwiedzają
zostawią ślad i pędzą dalej
ławki wilgotne opuszczone
nie są przytułkiem zakochanych
tylko latarnie jeszcze świecą
i zasypiają tuż nad ranem
lecz dzisiaj coś się wydarzyło
poszłam jak zwykle z psem na spacer
i nagle patrzę nie dowierzam
koń a na koniu jakiś facet
podchodzę bliżej konik gniady
wącha chrapami zwiędłe liście
na grzbiecie siedzi sam Komendant
dumny wypięty uroczyście
spieszył się bardzo na rocznicę
miał mieć przemowę do narodu
zrobiłam zatem kilka fotek
z ważnych i bliskich mi powodów
Komentarze (8)
Hm.....Żeby nie wczorajsze wydarzenia w Warszawie,
które napełniają mnie wściekłością i smutkiem
jednocześnie, sam wyszedłbym MU na spotkanie i
poprosił o pozwolenie na sfotografowanie Go i na
krótka rozmowę...Pozdrawiam serdecznie.
yamCito,tamten tak,wiem, ale ja dzisiaj spotkałam
wałacha, innej maści, taka
podróbka,rozumiesz.Kasztanka była jedna.Pozdrawiam.
Od razu uroczyściej. A, te fotki...- pewnie są
świetne. Wiersz super. Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie fotografujesz słowem. Wiersz płynie :)
Tak sympatycznie przy święcie! Pozdrawiam!
Podoba mi się ten obrazek ... :)
Proszę o jedną fotkę przynajmniej komendanta, adres
email pewnie znasz.
W samej rzeczy - yamCito prostuje, że Kasztanka, ale
dziś święto, to mógł komendant na defiladę przyjechać
nawet na białym.
No, chociaż jedna (zaraz po mnie) wspomniała o
koniku....tylko że on był nie gniady, lecz
kasztan...ale to drobiażdżek