W obrazie surrealnym
Czytałam ksiązkę o Salvadorze Dalim, czy był szaleńcem, bo był geniuszem...?
liście... spadają, spadają
z wiatrem pląsają, pląsają
zamglone smutne wiersze
rozmyte mokre od deszczu
kapią i kapią zegary
tańczą półki szuflady...
dusza krzyczy,rozpaczliwie niszcząc swe
pęta
wyzwala umysł z alegorycznego więzienia
a wizje nierzeczywiste halucynacje,
śnią na jawie
wizułalnie-groteskowe fantazje
długopis jak szubienica
nad głową poety zwisa
wciąż czeka na jakiś wiersz
by zdusić dziś znów
jego sens
wieczne pióra otrute krwią
niewinnie w kałamarzach śpią
poćwiartowane sonety
wbite w serce poety
oczy metresy obrazy
w oczodołach złote ramy
na nich trupie krajobrazy
iluzoryczne komnaty
z połamanymi meblami
płoną zakątki umysłu
w czeluści baśniowego snu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.