Oceanu wieczny cień...
"Był pięcdziesiąty dziewiąty rok pamiętam ten grudniowy dzień Gdy ośmiu mężczyn zabrał sztorm Gdzieś w oceanu wieczny cień..."
Nad oceanem pięknym, błękitnym,
Niebo przybrało kolor ciemny...
Całe piękno tej wodnej przestrzeni
Okryło się barwami zła...
Mały stateczek płynie przez fale,
Nie wie jeszcze co spotka go...
W żeglarzach budzi respekt okrutny
Ten ołowiano szary świat...
Ośmiu mężczyzn, dobrych mężów
Ośmiu walecznych anglików...
Dlaczego ich spotkała śmierc?
Dlaczego zabrał ich ten sztorm...?
Spod czarnych nieba chmur,
w ich stronę szybko szła,
Śmierc straszna i okrutna,
Czarna. Niczym kat...
Lecz wszyscy dobrze wiedzą,że
Ich synowie także pójdą tam
W oceanu wieczny cień
Który okrył ojców tych.
Nie zrazi ich szyderczy mrok,
nie boją się rekina,
i każdy z synów mężów tych
w swym ręku ster przytrzyma...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.