w oczekiwaniu...
znów nie mogę zasnąć
slyszę codzienne odłosy
parzącą się kawę
cieknącą wodę z kranu...
one męczą
początkowo powoli cicho roznoszą się w
powietrzu
by w jednym krotkim momencie
zadać mi nóż w plecy
nie robi to już na mnie większego
wrażenia
przyzwyczaiłam się
do bólu i cierpienia
do ciągłego błądzenia we mgle...
z nadzieją w sercu...
że tam gdzieś jesteś...
tyle już minęło
a ja Cię nie spotkałam
ginie...
gaśnie we mnie...
jakakolwiek
wiara
w oczekiwaniu na kogoś kto zmieni moje zycie... ale czy ktos taki istnieje?...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.