W oczekiwaniu na nocny autobus
Przemyty deszczem asfalt po burzy
wieczorną porą gwiazdy pomnożył.
Depczę stopami wśród konstelacji.
Ta noc sierpniowa, jakże odurza.
Hen z nieba pędzą, z przepastną gracją,
czarowne roje ognistym kurzem.
Świecą kałuże, gdy na chodniku
płonącym krzewem wrastam po cichu.
I niech się spóźnia ten mój autobus.
Lęk gdzieś już odszedł, a może
czmychnął.
Kolacji nie zjem, ale mam powód,
żeby dziś później wrócić do domu.
W oddali widzę świetliste ślepia,
jak twoje oczy zanim się przymkną,
kiedy powieki sen dobry zlepia.
Powóz nadjeżdża, nie możesz czekać.
Komentarze (9)
Dla mnie przewrotnie - romantycznie o rozmijaniu...
Dobrej nocy
Piękna liryka ze spadającymi gwiazdami w tle, bardzo
mi się podoba.
Serdeczności ślę Poeto:)
Jak zwykle bardzo pomysłowo.
https://www.youtube.com/watch?v=mFjIU2ZFjZY
Komuną Jurku zapachniało a co ?
jestem na Tak Jurku
podoba mi się twój wiersz choć niełatwy w odbiorze
pozdrawiam
i w oczekiwaniu na autobus można mieć malarskie wizje
No i jakie płodne i efektywne okazało się o czekanie
:)
Czasami warto poczekać :)
Fajne te gwiazdy świecące na asfalcie błyszczącym po
deszczu. Urokliwy ten wieczór. Pozdrawiam :)
Wiersz z bajkowym klimatem. Peel chyba jest czyimś
wyśnionym księciem. Miłego dnia:)