oczy wpółzamknięte od blasku
Ten blask wciąż zniewala mą
świadomość,wciąż ogarnąć Go nie mogę,
oczy wpółzamknięte,nie mają tyle sił,by
patrzeć w niego,tak bosko razi!Oświetla
całe życie moje.
Próbuję obejść go dokoła,opleść umysłem
całe piękno tej słodyczy,
i zawsze słów brakuje,gdy patrząc na
Ciebie,tylko serce krzyczy.
Ja zaczarowany słońcem,ja mały,milczący w
wielkiej miłości,
wielbię te chwile z Tobą,nie chcę by to
życie miało się skończyć.
Pytam nieba,czy na pewno,tam,na tym
wzgórzu,nie pomyliłaś dróg,
czy to na pewno mnie szukałaś,czy
zasłużyłem na ten cud?
Tak ciepła,tak
słodka,czuła,piękna,ukochana,
znów marne słowa,żadne nie odda tego,jak
lśnisz przed tarczą słońca,jak ono przy
Tobie jest marne.
Czuję wiatr w skrzydłach,które mi
ofiarowałaś,
czuję,że chcę być jak te rumaki.
Z tobą po łąkach,po całym świecie
gnać,wolności smakować,odkrywać jeszcze
lepsze światy,
tyle złota jeszcze nas czeka,tyle śmiech ów
i łez przed nami.
Nie mogę powiedzieć,nazwać tej aury
wspaniałej,która Cię otacza,
więc przytulę i powiem,że kocham,niech to
wystarczy.
Sobą będę,bo przy tobie mogę,
wiem,że ty też.......widzę to w Twych
oczach.
I nie potrzebuję słów,nie potrzebuję
zbędnej reguły,
na nic tu zasady,plany,formuły.
Patrzę Ci w oczy i to wystarczy za całe
piękno świata,za wszystkie cudy,nic więcej
nie pragnę.
Tylko nie odchodż,tylko uśmiechaj się,moje
kochanie!
Nic więcej,nie pomogą już żadne slowa,
nie sa potrzebne...Kocham!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.