oczy zielone
Kiedyś przyjaźniłam się
z księżycem
późną nocą
odbywaliśmy długie rozmowy
Bóg jeden wie,
po co...
patrzyłam się niegdyś
w gwiazdy
łapałam je spojrzeniem
nie potrzebowałam
chyba
za wiele...
to było wtedy
jak w dzień
miałam twoje zielone oczy
ręce gorące
uśmiech tylko do mnie
tak uroczy
mniej więcej wtedy
gdy mnie
zostawiłeś
a do ucha
bez wiary szepnąłeś
minie...
wszystko odeszło
zostały tylko
oczy przede mną zielone
problem tylko
że od niedawna
już nie twoje...
Komentarze (1)
Życie to pasmo udręk a z miłością to już od wieków się
borykamy. Ładny wiersz.