Od ściany do ściany
Podupadł na zdrowiu
niczym pordzewiały,niedokręcony kran
i kapie w rytm kołatającego serca
a głowa niczym studnia bez dna
Zawisnął na sznurze z wypaloną zarówką
nie odczepię sie juz od tego sufitu
bo to twoja podłoga i twoja noga
a ja tylko od ściany do ściany się
kołyszę
Poprowadzę swe myśli ku lepszemu
te przedmioty mają oczy żywych drzew
zgaszę te światło by poszeszyć źrenice
albo odejdę by poznać wszystkie tajemnice
Komentarze (1)
No klimat to raczej dramatyczny... wizja jaka mi
stanęła przed oczami do ciekawych nie należy... Ale
wiersz dobry.