Oda do radości
Oda do radości
Diabeł mi szepcze: "stań się!" (-
mistrzem...)
(gdy nic, co ludzkie – nie jest proste)
- w każdym coś kaszle, klaszcze,
gwiżdże…
(we mnie - wciąż jeszcze jest wyrostek).
Karzeł mi siedzi na ramieniu,
Dmucha – szkolony…(w prawdy głupie)
- że nic nie wnoszę – w pokolenie…
że tylko - waza na mym stole.
- i z niej serwuję – trupią zupę,
którą – nazywam - w smak - rosołem.
......
A chciałbym dać – na złe i dobre
W uliczne s(k)wary – skrawek cienia…
- rzucić - wbrew sile – szalę
(…drobnych)
Podkreślić – radość! - Narodzenia
Chcę dać - dar ciszy
(w miejsca święte!)
Gdzie poszum, świergot – tam, gdzie
dzwonki
- abyś mógł widzieć – i - usłyszeć
świerszcze - i trzmiele - z leśnej łąki
I chcę dać pokłon – pokoleniom
pamiętającym – maki, chabry….
(które już dziś są bez znaczenia….)
(jak – dawne czasy, co minęły)
(- jak – stara bieda, którą myszy
- razem - z kulturą dawną zjadły)
.....
Dzisiaj - storczyki - i szaleje ..
-Dziś - gdy co drugi - do psychiatry…
Wstaję po ciemku
- kawa w metrze
Lub – skacowany, kiedy dnieje
budzi się nagle - jeszcze w swetrze
- gdy jeszcze oczy swe przeciera
- szuka - kluczyków po kieszeniach
(przecież – kluczyki nie powietrze!)
- i – z przerażeniem stwierdza
nie ma
!..
A potem – szybko – bo szkolenie
- łapie coś w biegu - łyka proszki
(będąc - w pomrocznym
pobudzeniu)
-…I nuci - D-,,odę - do radości’’
.....
Każdemu coś za uchem …
- karzeł
- skrzeczy - jak sroka – prawdy głupie
- i mydli oczy - bo wystawa…
[- a co w witrynie się pokaże
tym się zachłysnę – i to – kupię.
Znowu - "najlepszy krem do twarzy"…
(do maskowania kurzych łapek)
- farbkę do włosów podbarwienia
- bo Andrzej (- w biurze) - na herbatę
….
(ten gej co jednak został szefem)]
Bo ja – posady nie chcę zmieniać ….
- bo – gdzie jak gdzie ?....nie będzie
lepiej
[Prawi(e) - jak Prezes!] (- tajska zupa)
- że niby zdrowa ją pochwala …
(sól, pieprz - makaron, trochę wody…
Ot -,,zalewajka’’ - na robalach)
Jednak – zachwycam się – sam sobą:
wciąż jestem sprawny... - że nadążam…
- że – tylko... - ogon mi
nie staje…
(więc słucham – żony – śmiesznych
bajek…)
Ważne, że... - wreszcie - jest
ta
ciąża!..
09.2014
Komentarze (28)
Stres mija,no więc pełny luz,
jest ciąża - będzie pięćset plus!
Pozdrawiam.
Super wiersz!brawo, niech tych ciąż będzie więcej, w
końcu jest 500+:-) miłego dnia:-)i dziękuję, że czasem
mnie odwiedzasz:-)
Dobre!!!
Fajne ciekawe wykonanie. Wspaniała ironia. Pozdrawiam
milutko.
Dzziękuję wszystkim Gościom.Szczególnie dziękuję za
pohwały, bom - łysy (czyli mądry) - tlko częscowo, ale
całkowicie łasy... - na pochwały.
Pozdrawiam serdecznie:))
podzielam opinię Marcepani.
pozdrawiam i gratuluję Wiktorze :)
Podziwiam podziwiam podziwiam!
Genialny wiersz Wiktorze :)
Dobrej nocy :*)
brawo!!!! świetny tekst - jeden z najlepszych jakie tu
na Beju czytałam - jestem zachwycona - jest tak
ironiczny, jak i satyryczny - nadałby się do
kabaretowego "wykonu" /tak jakoś na skróty mawiają
młodzi :)/ super - ile tu myśli także całkiem
poważnej, zahaczonych o kilka pokoleń... jeszcze raz
brawo!
Byłam, lecz nie głosowałam, pozdrawiam serdecznie
ACh - zapomniałem zakończyć ze śmiechm: :)))
Jacku! - dziękuję. -Ale- widzisz - ta ciąza - to nie
ode mnie. Jak Ją znam - to spokojnie się mogla puścić
z jakimś przystojnym matołem. - Jak jej nie wstyd?
Super będziesz mijał w końcu przekazać komu te mądre
cechy. Bardzo dobry przekaz naszej codziennej gonitwy.
Wykonanie mistrzowskie pozdrawiam serdecznie: )))
Super podane...
+ Pozdrawiam
kolega mi dawno temu polecał zupkę chińską, że taka
dobra!!! Tylko jedną łyżkę spróbowałam i to był jeden
jedyny raz :)
Świetne! Z dystansem i dobrym Dowcipem :) Na
pocieszenie dodam, że w Niemczech na trawnikach
wysiewają zagony polnych kwiatów, a wśród nich i
"chwasty" rosną, bo kto powiedział, że to chwasty?
I pszczoły garną się ochoczo,
utoczą miodek też na plastry...
może ta praktyka zawita też do Polski, bo żadnego
pielenia przy tym, takie zagony łąk, wśród zieleni
traw. Pozdrawiam Wiktorze :)