Oda do Yorków
Dla Malwiny,Mili,Poli i Mania
Słoneczny poranek, cieplutki poranek,
W ogrodzie się trawka zieleni.
Za oknem biegają niesforne łobuzy
Wśród krzaków, gałęzi i kniei.
I psocą, szczekają... pomysłów jest tyle
Na wszystko, co jest dookoła,
Lecz biegną w podskokach, gdy tylko
usłyszą,
Że pani do domu je woła.
Czym on tak się bawi? Tak szczeka
wesoło?
A ciągnie, że cały się kuli.
No tak... No to pięknie... To miałem już
chyba...
To rękaw od mojej koszuli.
"Przepraszam, przepraszam, naprawdę nie
chciałem.
A po co na krześle leżała?
To ona, to ona, to ona jest winna,
To ona się na nas rzucała.
A guzik to szczekał i warczał złośliwie
I wrednie się gapił gałami.
Musiałem go ugryźć, poszarpać
troszeczkę,
Bo przecież jesteśmy psami".
Wieczorem kanapka i brzuszkami do góry
Wytchnienie po dniu pełnym psoty.
I pytam go słodko: Co dzisiaj robiłeś?
"Najfajniej to gania się koty".
I mógłbym tak pisać i pisać,
I mógłbym nie kończyć już wcale.
To moi są przyjaciele.
To moje słodkie brzydale.
Komentarze (5)
Uciekło mi jedno "m", a nie mogę cofnąć.
Ja ma dwie dziewczynki psie, Yorczki, kocham ich
szczekanie, psa nie widać, a słychać. Kocham je nad
życie, ludzie nie zasługują na taką miłość. Ten wiersz
jest i o nich. Pozdrawiam Cię dssk- masz u mnie
wielkiego +. Pozdrawiam.
Lubię Yorki, tak jak i inne psy. Pozdrawiam:)
Może być.
Wesoły wierszyk. Jego nastrój potrafi udzielić się
czytelnikowi:) Miło było przeczytać, hau,hau:)