odbicie lustrzane
Miłość przychodzi..
Siedząc samotnie na schodkach stadionu,
moim oczom ukazuje się tajemnicza
postać..
Idzie pewnie przez środek boiska
ubrany w ciemny płaszcz i ciężkie buty.
Przygladam mu się uważnie, ale jest
ciemno
i nie potrafię dostrzec jego twarzy.
Widzę jedynie jego chudą sylwetkę
poruszającą się w przeciwnym kierunku.
Nagle ta postać zatrzymuje się i
obraca..
Stoi i patrzy na mnie przez chwilę..
Podnoszę się przestraszona i chcę uciec,
jednak postać ta krzyczy "stój"...
Więc stoję i patrzę jak się zbliża do
mnie.
Gdy stoi już naprzeciw widzę jego oczy.
Smutne i chciwe, całkiem jak moje.....
..w najbardziej odpowiednim momencie..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.