w odbiciu lustra
ponoć lustra przed śmiercią odbierają nam część duszy...ciekawe czy wciąż maja co wysysać z mojej...
Jestem sama
na przeciwko zimnego lustra
odbijającego widmo
mej szklanej duszy
Delikatnie palcami
dotykam jej twarzy
próbując sobie przypomnieć
jej kruchy kształt
Sinymi ustami smakuje jej ciało
poznając wyboiste ścieżki
którymi kiedyś sunęły zachłannie
dłonie zapomnianych kochanków
Wsłuchuje się w głuchy krzyk
wydobywający się zza szaleńczego
uśmiechu
kryjącego się pod wenecką maską błazna
którą ludzie i życie mi przylepili
Zdumiona patrzę na poszarpane skrzydła
krwawiące wspomnieniami po namiętnych
nocach
które nęciło kolorowymi neonami
staczając mnie na gruzy człowieczeństwa
Lecz ja się nie poddam temu widokowi
Chcę rozbić to lustro
swoimi wątłymi rękoma
jednak czuje jak mnie wchłania
po to bym stała i płakała krwawymi łzami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.