W odbiciu tafli lustrzanej
Patrzy się na mnie
Tym dziarskim spojrzeniem
Jej śmiech głośno
Odbija się od ścian...
Śmieje się ze mnie...
Z niedoszłych marzeń...
Z wielkich nadziei...
Ta sama ja
Trochę starsza
Drwi z moich łez
Potem wstaje...
Bierze sznur...
Wiesza go pod sufitem...
Tym samym wzrokiem
Wciąż się śmiejąc
Wskazuje rozwiązanie...
Już wchodzi na krzesło
A ja...
Podchodzę do lustra
Chwytam jej dłoń
Przytulam mocno do siebie
Zamieniam miejscami...
Ostatnie pożegnanie...
Już jej nie zobaczę
...........................................
...............
Rozbiła lustro...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.