Odchodzę od zmysłów
Odchodzę od zmysłów
Oczarowany Twą osobą.
Odchodzę od zmysłów
Tkwiąc w mgle Miłości
I wypowiadając
W swych myślach
Te kilka słów:
Ty i otaczająca mnie
Pewnego rodzaju cisza,
Chociaż nie zupełna
Są nie do zapomnienia
I Ty o tym przecież
Już dobrze wiesz.
Może zupełnie nie potrzebnie
Właśnie to Tobie… mówię,
Ale odchodzę od zmysłów
I czuję jak tracę
Kontakt z rzeczywistością
I w padam w bez tytułowy sen
Świata mych najskrytszych marzeń.
Odchodzę od zmysłów
I pomyłką by były chwile,
W których bym nie odszedł
Od owych zmysłów.
Miłość,
Ta, której wszędzie jej pełno
Jest nie tylko ma,
Ale i Twa
Ona jest taka wielka
I utkwiona w naszej pamięci.
Stała się Miłością
Wiecznie żywą.
Odchodzę od zmysłów
I chcę i byś Ty… odeszła
Chociaż raz,
Ale jestem świadom
Tego, ze me marzenie
Może okazać się zwykłe złudzenie.
A me wołanie do Ciebie
Będzie niczym mówienie do studni.
Powróci echo
Skądś znanego mi głosu
A tym głosem bynajmniej nie będzie
Twój piękny i nastrojowy głos
Wiejący romantyzmem,
Rozkoszą i namiętnością!!!
Komentarze (1)
Marzenia i milosc przeplataja sie
namietnie z rozkosza,,,dobry wzruszajacy
wiersz.