Oddaje Ci wolnosc...
Wyrzucili go z domu... pobrudzili ubranie i
nazwali klamca
uderzal raczkami ile sil w piastkach
lecz nikt mu nie otworzyl drzwi
usiadl i plakal , plakal za kazdy dzien
w ktorym bylo cierpienie
plakal za kazda krzywde wyrzadzona
innym...
Zlamal swoja obietnice dotykajac
zakazanego owocu
Oczami pelnymi lez spojrzal ostatni raz
na niebo i zaczal isc..
Gdzie , dokad, po co? nie wiedzial
Nikt go nie chcial , nikt nie staral
pokochac...
Nikt go nie sluchal.. Rysujac swoj cien
niechcacy skaleczyl swe skrzydla...
Nie mogl latac , nie mogl ponownie wzbic
sie w przestworza i niesc dobro
Stal sie upadla istota .. Panem ziemi
kiedy to jego miejsce bylo tam .. wysoko
chcuial wrocic ,nie mogl..zawiodl
wszystkich , najbardziej siebie..
Dlaczego postanowil odebrac sobie zycie
, dlaczego skaczac w przepasc
Na skale biala kreda gdzie odebral sobie
zycie napisal proste zdanie
Zamiast czynic dobro zawiodlem
wszystkich, zamiast cieszyc , narodzilem
łzy
nie moglem przeciez tak zyc bylem
przeciez aniołem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.