Oddech Zimy
Biały nieziemski pyłek
Spływa delikatnie
Z nieba
By zaplątać się
We włosy moje,
Spocząć na moim ubraniu.
Chłodny wietrzyk
Łagodnie pieści moje policzki,
Całuje delikatnie
Moje usta, oczy, szyję.
Nagle przenikliwa fala zimna
Powala mnie na kolana.
Drżę, z oczu spływają mi strumienie łez.
Wiatr tuli mnie w swoje zimne ramiona.
Zimno mi, już nie mogę oddychać.
Osuwam się powoli
W miękką pierzynę,
Lecz nie czuję ciepła,
Nie czuję go wcale.
To co czuję
To tylko oddech Zimy.
Zamykam oczy...
Zasypiam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.