Odejdź Marności, smierci zguba! ...
Odejdź Marności, smierci zguba!
Przynieś wietrze życie, łąki zapach-Magię,
Daj posłyszeć muzykę natury!
Odejdź smierci, ciemnosci cieniu,
Przeminęły Twe dni szare, plugawe
szydercze.
Marność, zgniłośc zguba niedola nie zna
mego imienia.
Nie znają mnie złe duchy, szatany diabły,
Mary nocne
nie do mnie przychodza, Pięknośc życiem mym
prowadzi.
Janość razi ocze Me zamknięte?- zapomniały
jak patrzeć
któż prócz Ciebie otworzyć je potrafi?
Ty i Bóg lecz wysłąnnikiem Boga jesteś,
i Tylko On potrafi Twymi rękami podnieść me
wrota.
Ziemia tam słaba, zasadzić nic nie da,
Lecz Kwiat Twój wyrasta jak w Niebie
Aniołowie.
Czymze Twe serce by mnie z rąk lucyfera
wydarły?
Ogień jego nigdy nie poparzy stóp mych,
Chmury dosięgły i osłaniac mnie pragną.
Niebo bije sie o mą duszę, cós uczyniła tam
w górze?
Aniołowie rece me trzymają bym nie upadł.
Cóż się stało iż z piekieł wydrzec mnię
Kazdy pragnie?
Przeklinam dzień odejścia od Was i
blogosławie
Widok Twój w chwale bioracy mą duszę do
siebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.