odejść...
pragne odejsc z tego świata
do niedawna tak zaachwalanego
nie usłyszec juz jęków
przyjaciela zeszmaconego
nie pożadac ślepo wzrokiem
po nagim ciele
nie upijac sie namiętnoscia
jak nie zeszla niedziele
o moralnosci która kwili
kiedy wreszcie mój umysl jej życie umili
życie które rozpacza nade mna ciemną
zasłonę
śmierci...
i teraz tylko to mnie kręci
chce odejsc z tego świata
do niedawna tak ubóstwianego
nie stawac się niczyim nieprzyjacielem
zwłaszcza tego jak anioła traktowanego
posłuchaj mnie choc raz
nie zważając na upływu czas
zrozumiec że niezawsze najważniejsze w
osobie
jest możliwosc najwyższego zakochania sie w
Tobie
nie potrafisz pojąc, że nie jesteś
najwspanialszym człowiekiem stąpającym po
ziemi
po co ja to piszę?przecież to i tak tak
niewiele zmieni...
zdecydowałam sie obejsc z tego świata
do niedawna tak cudownego
nie satysfakcjonując już mnie niczym
nie dażąc do niczego
bez dalszym aspiracji życie takie puste się
wydaje
jedynie ludzki plebs chołotą nadal
pozostaje
teraz jedynie co to przed moimi oczami
stanie
juz na zawsze tam pozostanie...
Komentarze (1)
bzdurny manifest nibysamobójczy;
błędy ortograficzne "chołota";
stylistyczne "o moralnosci która kwili"
wiersz śmieszny, że aż strach