Odejście Mamy
Gdy mama umierała,
jam całą noc nie spała.
Poprzez ten okres cały,
wspomnienia powracały.
Wpierw myśli odsuwałam,
pojmować ich nie chciałam.
Gdy przyszła duża fala,
czułam jak tamę zwala.
Pamięci się poddałam,
film z życia obejrzałam.
Zatopiłam w nim oczy,
wierząc że Bóg zjednoczy.
Teraz wszystko wie ona
- byłam słowem trafiona.
Zmarła właśnie w tej chwili
- głośno mi objawili.
Tak zasnęła snem wiecznym,
w rachunku ostatecznym.
Rankiem rześka powstałam,
więzi zdrowej doznałam.
Warszawa, 15 marca 2019 r.
Joanna Es -Ka
Komentarze (35)
Serdecznie dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam :)))
Każde odejście w zaświaty bliskiej sercu osoby jest
bolesne, szczególnie rodzicielki, której nikt nie
będzie w stanie jej zastąpić :(
Pozdrawiam serdecznie. Zapraszam jednocześnie do
napisania wiersza o weselszym nastroju. Samo pisanie
poprawi Twój nastrój. :)
Miłego wieczoru Zdzisławo.
Znam ten ból siedem lat temu to przerabiałam Tulę
Śmierć matki to bolesne przeżycie. Łagodzi je
świadomość, że czeka ją spotkanie z Bogiem.
Pozdrawiam najserdeczniej Zdzisławo.
krzychno Z rymem , czyta się to jednym tchem... Nie
trzeba wtedy przełykać łez.
Poruszające słowa zamknięte w oszczędnej formie - dla
mnie niewykły sposób wyrażenia tak wielkich emocji,
ból i akceptacja między strofami.
Smutna refleksja! Pozdrawiam:)
Ossa77: Chyba się pomyliłaś co do samego charakteru
Beja - tu nie Dyskusyjny Klub Książek. Jak się nie
uspokoisz zgłoszę Cię do usunięcia. Pozdrawiam :)))
Smutne. Pozdrawiam
Brak empatii? Tutaj widzę raczej brak taktu Joanno
Es-Ka — wyraziłam mój pogląd o autobiograficznym nader
celebrowaniu swoich osobistych strat... Każdy jest
nieco inaczej socjalizowany — ja nie lubię ludziom
zaglądać w garnki — nawet jeśli się tego domagają, ale
jako odbiorca, mam prawo wyrazić własne zdanie, autor
nie musi je akceptować, ale uciekać się w wycieczki
osobiste, tylko dlatego, że ktoś nie słodzi i nie
schlebia, jest nie tylko żenującą przypadłością...
Żaden „autor” tutaj, klakiera ze mnie nie uczyni. BTW:
Większość nawet takich ambicji zresztą nie ma, ale
zawsze znajdą się wyjątki. Pozdrawiam. ☀️
PS. ... a kto to „krzychno” — jakaś nieomylna
wyrocznia, niepodważalny autorytet, koryfeusz
literatury, a może koneser krytyki literackiej? Nie
znam! ;)
Pomilczę :(
Ossa77: Nawet krzychno odpuścił - tylko Ty, niestety,
nie potrafisz się znaleźć. Mam wrażenie, że brakuje Ci
empatii. Pozdrawiam ciepło! :)))
..każdy z nas ma w pamięci ostatnie chwile naszych
bliskich...pozdrawiam.
OMG: Masz prawo Joanno do negliżu, ba nawet do
striptizu uczuć, odczuć, przeżyć, ale mi się takie
roznegliżowane wcale nie musi podobać — nie jako
zachowanie i nie jako wierszydło — nie jestem
„voyeurystką”! Tyle w temacie... Pozdrawiam.