ODESZŁAŚ GDYŻ MUSIAŁAŚ
Do Ciebie mówię kochana Mamo.
Krzykiem obudziłaś nas-upadając
prosto na swą starczą twarz
zrobiłaś się bardzo sina , a twarz
Twa była nieszczęśliwa.
Pogotowie więc szybko wezwałam,
gdyż byłaś bardzo niemrawa,
buzia Twa się zaczerwieniła ,
a jednocześnie była bardzo sina.
Zabrano przytomną Cię do szpitala
gdzie krew Ci z mózgu wciąż
wypływała , która przytomność
Ci odebrała.
Gdy główkę Twą piękną poroztwierali
wszyscy na sali się rozpłakali,
to wszystko przez te oba tętniaki ,
pękły tak sobie zadowolone ,myśląc
że z mózgu zrobią Ci słomę.
I sparaliżują Cię na długie lata ,
a Ty byś była nieświadoma świata.
Lecz Bóg był tak dobry i sprawiedliwy
nie dał Ci przez resztę życia
pozostać warzywem.
Zabrał Cię więc do swego raju ,
gdzie aniołwie Ci pięknie śpiewają.
Odeszłaś a mogłaś jeszcze być i w spokoju sobie żyć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.