(odkąd powiedziałeś że kochasz)
odkąd powiedziałeś że kochasz
bezwstyd lazuru w moich oczach
przestałam zamykać drzwi
otwieram się dla ciebie nagością
na parapetach zakurzonych tęsknot
wplatam pierwsze tchnienia słońca
których nadmiar nosisz w kieszeniach
częstuję się siłą twoich ramion gdy
unosisz mnie nad równikiem spełnień
o zachodzie rozleniwionej nocy
zakwitam czerwienią nabrzmiałej krwi
podnosząc do ust kształt twych westchnień
autor
Izabela0906
Dodano: 2009-03-08 12:29:54
Ten wiersz przeczytano 406 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
A to już prawdziwa poezja spełnienia. Kurde..."odkąd
powiedziałeś że kochasz..." skąd ja to znam :(
Bardzo ładny wiersz. Chodź wcześniej spotkałam się już
tu na beju z niektórymi metaforami
rozwalilas mnie na lopatki!ilez wdzieku w woim
wierszu,kobieca dlon to plus dobre ioro tworza wlasnie
dzielo:)
Niezłe metafory, konsumujesz miłość nie na żarty, z
temperaturą nieco wyższą niż 36,6 st. :) pozdrawiam.
a dawno wypowiedział te oszukańcze słowa ?
Podoba mi się niebanalny obraz miłości ;)