Odkrycie
Czego bałem się w lesie? Odcięcia i
samotności. Samotnej śmierci. Zwykłej
rzeczywistości.
Zwierzęta w poszukiwaniu partnerów giną pod
kołami.
Ja zabłądziłem na autostradzie lasu.
Najważniejsze staje się znalezienie
wyjścia. Na otwartą przestrzeń, a nawet nie
to.
Chodzi o ludzkie twarze, domy, dzień nasz,
dharmy, maski wyzwolenia, stroje, ulice,
wyraźne granice.
Więc szukasz wyjścia z samotności i braku
dróg. Więc biegniesz w autostradzie do
dźwięku.
Dźwięk pracującej koparki jest ludzki. Ale
koparka wywraca drzewa, ktoś w niej
siedzi,
ale czy wskaże ci drogę jeśli zapytasz? Czy
z wysokości cię rozpozna i zauważy,
odróżni od łosia i dzika?
Wokół są bagna, jest grząsko, zaczyna się
bieg w panice. Spotykasz Pana na drodze.
Stracha. Na swej drodze w bezdrożu.
Trzeba wrócić po śladach do miejsca skąd
wszedłeś do lasu. Odnaleźć te myśli
i znajomość rzeczy.
Albo stać się zdolnym do przetrwania w
całunie liści i ogniu darowanym przez
Boga
Agniego.
Ale chyba duchy i twarze zwierząt płoszą
cię byś szukał wyjścia z gąszczu, aż do
śmierci lub ludzkich osiedli.
Odkryłeś/łem stary bieg na oślep, brak
twarzy.. Śmierć zwierzęcia,
niedotwarze, maski, pustkę bez anielskich
chórów.
I dlatego tak mnie ucieszyło to - Dzień
dobry - dziecka, gdy wracałem po
samochód.
To Dzień dobry i moje Dzień dobry to był
właściwy powrót z lasu.
Komentarze (4)
Ten wiersz jest ciekawym odkryciem.;)
oj tak
Życzę odnalezienia!
Niekoniecznie przez próbę ogniową...
Dzieci nie noszą masek. Bądźmy jak dzieci!
Rzeczą ludzką jest błądzić...czasem wydaje się, że nie
ma wyjścia dopóki na swej drodze nie spotka się
drugiego człowieka, wtedy może zmienić się wszystko...
Pozdrawiam :)