Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Odłamki prawdy

na obraz składa się wiele snów, przepływów przez pryzmaty załamań świateł
wiązki wiązanki peruki, strony dwie, zdublowane losy
zdziesiątkowane narody, przez oczy zniekształcony obraz prawdy
wnika i to jest pierwsze odbicie
drugie to nasza próba zrozumienia i przekazania komuś
trzecie to nasze świadome kłamstwo o wieczorze sprzed lat
o wspólnym rzyganiu do wanny prawda niedocieczona
we mgłę alkoholu spowita muza

sprzęgłem się z postacią Lukrecjusza
z marzeniami Aureliusza
z wątpieniami i miłościami człowieka z lustra
napadnięty przez słowa, zmartwychwstają oni
ale robaczek świętojański też przysuwa się do tafli wody
ten wysłannik z czasów pierwszej wyprawy krzyżowej
chce mi podać swą dłoń

więc chwytam Marsjanina za rogi
i wlewam się przez gardło Angeliki do własnych oczu
i puszczam brzytwę a chwytam.. Nie!
Nie, to natura mnie przytłacza moja, jestem jej więźniem
gestów spojrzeń.. Nie, to nie więzienie
To wyjście

Przepływ z ojca na syna, z kata na ofiarę
z penisa do pochwy - tego czegoś, tych odłamków prawdy
bo podaję sobie rękę, wyciągam przez noc, sobowtór wyciąga
i ja wyciągam Tafla, spotkanie I odchodzę, odchodzi w ciele lwa
mrówka Metamorfozy u fryzjera Pod ręką skalpela

chmary zapachów z południa
zagarniają oczy tłumu, zabili mnie wczoraj
tłumiąc uczucie doznane
dzisiaj widzę że dłonie tłumu były moje
a smutek niczyj

we łzie spłynęła esencja
do porcelanowego kubka wiary
przytkniętego do ust syna
z przebiegłością lisa chmury zanurzyły się w jeziorze
pstrąg pochwycił przynętę
blask złączył się z ciemnością
płacząc zacząłem się śmiać
godzina rozpaczy zamieniła się w rozkosz
rozkosz w śmierć

po niebie wędrowały gazele
gałęzie spryskiwały czoła starców
moje zęby zagnieżdżały się w moim ciele
sny Angeliki uspokajały się w mojej litanii kłamstw
rtęć błyszcząca krążyła między zmysłami
niczyimi, tajemnica zmartwychwstania
albo raczej bycia wszędzie

przyjmuję koniec będący początkiem
czekam na śmierć przed którą uciekam
całuję usta które są mną
Zamieranie jest mną Tą samą drogą pokonywaną od końca
powrotem ze szczytów chwil
do punktów odbitych w pamięci przez oddech tej
ożywionej garstki popiołu
naśladującej, powtarzającej to co się dzieje
zawsze i wszędzie
jak wiecznie krwawiąca ze stygmatów martwa wariatka

otrząsam z siebie krople waszych oczekiwań
staram się spływać jak woda po grzbiecie tej chwili
która jest dziką kaczką w okowach zamarzającego jeziora
przed odlotem w krainę nowej wiosny

Przeszłość styka się z przyszłością w teraz
nigdy nie zrozumiem, nie przestanę bać się przyszłości
Ponieważ wszystko mnie przytłacza i umiem tylko umierać
Wystarczy być, przez pięć lat chociaż rozumiejąc przeszłość
teraźniejszość i przyszłość
wśród towarzyskich zapachów wędrujących z oczu do oczu
w krainie straconej młodości

autor

Belamonte

Dodano: 2010-01-23 09:15:50
Ten wiersz przeczytano 616 razy
Oddanych głosów: 3
Rodzaj Nieregularny Klimat Rozmarzony Tematyka Przyroda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

WytatuowanaDusza WytatuowanaDusza

bardzo interesujący w treści i wyjątkowo mocny
wiersz...(+)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »