Odmieniec
Widziałeś?
Świt się po tysiąckroć w sadzie nam
odmienił
Opadając bielą aż do samej ziemi
Pokłonił się sennym ciut jeszcze
jabłoniom
Potem zadzierając kiecki postrzępione
Zaplątał się lekkim półcieniem w
koronach
Jakby niebo z ramion drzew puścić nie
chciało
Aż wiatr od niechcenia resztki mgły
przegonił
Ptak w gnieździe zbudzonym nagle zaczął
dzwonić
A z nim powódź głosów wylała się zewsząd
I dal się rumieńcem oblekła panieńskim
By pąki skulone za słońcem roztęsknić
Mięsistą różowość przez kwiaty
przewiesza
Zapachniało trawą wilgotną po nocy
Rosę strząsnął jaśmin przy płocie
klęczący
Każdą szparą granie do domu się wciska
Maki szepty sypią podźwigując głowy
Powietrze drży w rytmie ciepłej bossa
novy
Gdy świt się po tysiąckroć w sadzie nam
odmienia
Widziałeś?
Komentarze (12)
Obrazowo.
Pozdrawiam
Piękne metafory pozdrawiam
Piękna poezja...
A jakże, ja też widziałam. Metaforami namalowany,
przepiękny świt :)
Pięknie:) Kto widział, ten sobie przypomniał, a kto
przeoczył dostrzegł w wierszu piękno budzącego się
dnia.
Miłego wieczoru:)
dojrzałam wszystko...
pozdrawiam z podziwem...
barwnie i nastrojowo :)
Pozdrawiam :)
Piękny!
Lubię Twoje wiersze.
Pozdrawiam :)
Widziałem, mam takie cudne widoki jak w Twoim wierszu
u mnie w sadzie każdej wiosny aż po smutne dni
jesieni... Bardzo piękny wiersz, pozdrawiam serdecznie
Ładnie i malowniczo, przyjemnie się czyta :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Tak barwnie opisałaś, że widziałem.
Pozdrawiam
Pięknie opisujesz budzący się poranek!