Odpowiedź
Tak, to moja wina i teraz to widzę,
Jestem tym, czego nienawidzę,
I tego się wstydzę.
Nie ma śmiechu, humoru, wszystko to jest
maska,
Jak u Gombrowicza, biała ślepca laska
Pozwalająca brnąć patrząc przez lustra kąt
widzena.
Tak naprawdę mam serce z kamienia.
Ludzi wciąż krzywdzę, choć dobro chcę
czynić,
Lecz czy zmienisz swą istotę by móc
przestać innych winić
Za swój upór i głupotę, za twe błędy
codzienności.
A co w sprawie miłości?
Czy ja mogę jej serce wraz ze swoim
wiązać
Kiedy w każdym momencie mogę zacząć
kąsać??
Jej zranić, nie mogę, choć brata
zraniłem,
Do serca doszedłem,
To ja zawiniłem.
Najpierw płacz i lament, pożga i ból,
Teraz wstyd jak cierń lub na ranie sól.
Boję się siebie, siebie prawdziwego.
Tego za kurtyną oblicza mrocznego.
Nie wierzę już w siebie, już nigdy nie
uwierzę,
Ma już dosyć wszstkiego, na łopatkach
leżę.
P.S. Po co pisć wiersze skoro nic nie
dają,
Mnie nie naprostują, innym życia nie
zmieniają.
Mam rację?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.