ODSZEDŁEŚ NA WIECZNĄ SZYCHTĘ
Oj, synu, synu
Jak me serce ranisz
Dlaczego nie wracasz do domu
Ja czekam przy bramie kopalni
Tyle łez już wylałam
Wciąż czekam na Ciebie
Lecz Ty, coraz bardziej się oddalasz
Teraz już wiem
Wiem
Już mnie nie pocieszysz
Że już mnie nie przytulisz
Twą biedną, kochającą matkę
Cóż mam robić
Synu
Taki dobry, pracowity byłeś
Życie swe młode kopalni oddałeś
Ostatni uśmiech
Ostatni oddech
Ostatnie westchnienie
Mnie samą zostawiłeś
Odeszłeś na wieczną szychtę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.