Odtwarzanie
Zgrzytam w winylu.
Stara, zdarta płyta o moim kochaniu, a
może
nienawiści mojej.
Mam pełno jej rowków tuż pod
paznokciami.
To raczej nie żałoba,
choć grób już wykopałem.
Bo, weźmy takie mosty.
Łączą, a jednak, także sprytnie
rozdzielają,
gdy nie postawisz stopy.
Zawracam w cieniu miasta i ślepych
kamienic.
Rozgryzam czas jak orzech, lecz połknąłem
jądro.
W związku z tym słów mi zabrakło,
by stworzyć nagrobek.
Tu leży...
Ale dół jest pusty, brzuch pełny.
Na zegarze ratusza, któraś tam popółnocna
godzina.
W komórce czas się zatrzymał
i brak nowych wiadomości.
Wracam do zdzierania, choć płyta jedyna,
a obuwie, gdy zechcę, mogę wymienić.
Na gorsze.
Komentarze (6)
Co w niej jest takiego, że, mimo iż zdarta, budzi
sentyment...? I wciąż gra...
DJ-J (=Jerzyk) i scratching... :) Przyjemnie
posłuchać. :) Nie daje punktu, jak chcesz/nie chcesz.
PS Dzięki, Jerzyku. :) Ale... nie mów do mnie nigdy
per "poetka", ok? bo mi głupio.
Z jazkółczym pozdrowieniem - kiwiiit-kiwiiit! :)
przepraszam, nie wiedziałam
jestem tu od niedawna:)
pozdrawiam z uśmiechem;)
Proszę o to od dawna. Nie oddawajcie głosów na moje
wiersze.
Natomiast cieszę się na wszelkie komentarze.
Jerzy Edmund Alchemik
wzruszająca melancholia...
pozdrawiam:)
ech, to rozpamiętywanie na okrągło (ale co innego
zostało w samotnych godzinach??)
Poki co - witam po nieobecności. z radością, ale i
zaklopotaniem, bo do wiersza będę musiał wrocic. - Ze
świzym umyslem - r/ano.
:)