Odwieczny monolog.
Co czuję wpatrzona w Twe święte oblicze
?
wątpliwości, których nie zliczę?
Człowiek upada , lecz na jak długo?
chcę Cię usłyszeć nadstawiam swe ucho.
Ty milczysz! daj powód, ja pytam !
Hej Boże, Ty tam !
Powiedz mi wreszcie : nie ma tu miejsca dla
Ciebie
już pogodziłam się z tym, nie spotkam Cię w
niebie.
Przed dniami kilkoma
wypchnęłam Cię własnymi rękoma
i nazwałam wrogiem,
dla mnie nie byłeś już Bogiem.
Tak, poeta bluźnierca taki ze mnie człowiek
patrzę na Ciebie, Boże nie mogąc zamknąc
powiek.
Rozczarowanie - to moje imię
i kto ponosi za to winę ?
Pójdę do piekła co ranek słyszę
ciche sumienia szeptanie ...
z serii : zwątpienia północe.
Komentarze (1)
Wątpić ludzka rzecz...Ale ponoć"Bóg jest,nawet kiedy
go nie ma"...