OFE czy skarpetka
Którędy do dobrobytu
zwracam się do tego siedzącego na
kamieniu
właśnie z stamtąd wracam
za dużo tego było, wole kawałek chleba
biednego
Jakiej drogi mi ty z kamienia wskażesz
–
na wprost jest przepaść
na lewo rozlewisko
Idź mówi biedak – prosto
Wszędzie tam spotkasz ludzi mrowisko
Wszyscy zapieprzają ku dobrobycie
Jak się załapiesz – inaczej cię tłum
zgniecie
Pchaj się łokciami, przeklinaj srodze
Tam takim wszystkim po drodze
To idzie dzicz bez szkół i zawodów
Prostactwo, wierzących w wielu bogów
Bogowie im do łbów naukładali
Że wystarczy wziąć w drogę resztę swojej
forsy
By potem oni tobie to zabrali
Wtedy wejdziesz durniu w boskie kolory
Pokażą tobie mamałygo jak można żyć
należycie
Jak nacieszysz się wzrokiem pokażą
powrotna drogę
I od nich dostaniesz tycie , tycie
Dobrobyt ty wytwarzasz innemu,
cwaniackiemu
Jeżeli tego nie pojmiesz biedny cudaku
marzycielu
Zostaniesz tak jak ja , ogołocony na szarym
kamieniu
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (5)
z pieprzem i papryczką wiersz
też wyczuwam maleńką ni złość ni wściekłość
dobry :)
skarpetka,ukłony
DO DOBROBYTU Bolku?? hi hi, fajny dowcip! jeszcze się
taki nie urodził, co by tę drogę wyprostował!
Pozdrawiam:)
Ja tu wyczuwam maleńką złość... Trudno nie zgodzić się
z kilkoma przemyśleniami. Pozdrawiam serdecznie 'D
Jakaż wymowna opowieść.
Masz całkowitą rację.
Miłego dnia.