ograniczeni
My ludzie pokory
Zmęczeni tym brudnym miastem
Rzucamy w siebie nożami
A potem znów się kochamy
Nic nam nie pomoże w tej nieludzkiej
niedoli
W tym choro zatrzymanym czasie
My tylko zagryzamy mocniej zęby i walimy na
oślep
Coraz bardziej, wytrwalej, bez uczuć
Krew leje się strumieniami po szarych
ulicach
I to nic nowego, że zaraz potem wyliżemy
sobie rany
Z uśmiechem na ustach powiemy - dobranoc
Ale gdy znów poranny obudzi nas moloch
Nie będzie litości dla ciebie
Mój drogi sąsiedzie
Moja droga sąsiadko
Gruba babo z miejskiego autobusu
I wy głupie dzieciaki biegające po ulicy
I ty psie zostawiający odchody na trawniku
przed moim brudnym domem
Listonoszowi zabiorę wszystkie listy, i
spalę je na oczach tłumu ludzi
Postrzelam do was wszystkich jak do kaczek,
będziecie uciekać w popłochu
A ja przez system zabije moje
człowieczeństwo
Ale kogo to obchodzi?
Komentarze (1)
Matko!Aż taką nienawiścią pałasz do ludzi za to jacy
są?I do tych psów?...agresja budzi agrsję,pamietaj.Nic
tym byś nie wskórał...