Ogrod...
Chcialbym Wam pokazac ogrod ,jak ze snu
,
Ktorego nie otaczaly zadne sztuczne sciany
,
Harmonia z rownowaga mieszkaly tu ,
A kolor roslinnosci byl nadzwyczaj
niespotykany.
Kwitnacy Aster upiekszal barwe fioletu
Wrzosu ,
Gozdzik bezwstydnie patrzyl w strone
Nemezji ,
Slonecznik cudownie wygladal w buszu Cisu
,
A Wilec wciaz krecil sie wpoblizu
Frezji.
Bluszcz tak Kochal Wisnie ,nie opuszczajac
jej na krok ,
Magnoli ,upal dokuczal czasami ,
Wtem Buk zucal jej pomocny mrok ,
Ona wzamian karmila go swymi zapachami.
A My?Dlaczego wciaz ze soba walczymy?
Kazdego dnia klamiemy ,zle sobie
zyczymy...
Jestesmy jak z kamienia ,ulepieni ,jak z
gliny ,
Lecz czy nie mozemy zyc ,tak jak te
ROSLINY...?
Komentarze (1)
ciekawie pierwsza część sielankowo opisana spływa
słowami kołysząc gdy nagle duch zła kończy
rozśwcieczony na siebie chyba bo jest
współwinowajcą:)))poz.