Z OGRODU WYOBRAŹNI
W moim ogrodzie wyobraźni, w mgły porannym
dymie
Stoi zaspana kobieta, co sosna ma na
imię.
W smukłych, niespokojnych wiatrem ramionach
śpiącego drzewa
Ptak zalotnik, Filip z konopi, pieśń
miłosną śpiewa.
Skłoniła się namolnym wiatrom, z mokrych
włosów deszcz kapie
Ale obudzić się nie chce, sen w pajęczą
sieć łapie
Rozkosznie marząc, że jej pragnie płonący
zmysłami jeleń
A ona mu w półśnie, wzajemnie oddaje młodą
zieleń.
Zbiera ciche rozkoszy spazmy lgnąc do
partnera chciwie
I z każdym przypływem orgazmu gubi
skromności igliwie.
Mimo, że mokrym biczem smagana przez
nieczułe deszcze,
Kołysząc się jak koń na biegunach zdaje się
mówić: "jeszcze".
. . .
A ja z nosem przy szybie, przebity tym
samym pragnieniem,
Jestem jej sennych majaków nadzwyczaj
wiernym cieniem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.