Ohydne piękno
A srebrnym kluczem z trójkątnym
uchwytem,
Otwieram ustęp nieczystości ludzkiej.
I w złotym deszczu słońce się wyłania
A pod nim księżyc z promieni
słonecznych.
Na dnie spoczywa z muszli z porcelany
Sierp bez kraterów, światło z okna pada.
Powierzchnia nie jest to księżyca
wszakże
Lecz światło jego jest tym samym
światłem.
W muszli spoczywa złote słońca bicie
Choć słońcem nie jest, w tych pierwiastkach
życie.
Słońce stało się księżycem, księżyc nim,
A ja wyszedłem z ustępu czując się
Oczyszczony, ze wszelkiej nieczystości.
Komentarze (4)
dałem głosy na twoje utwory bo lubię takie poczucie
humoru jakie reprezentujesz - czyżby jeszcze jeden
poeta z wałbrzyskiego?
wszystko jedno o czym piszę, ważne czy dobrze;
gdyby wszyscy pisali tylko o miłości to bym zanudził
się na śmierć;
zresztą wszystko jest nią przepojone, w końcu piszemy
o naszych ludzkich namiętnościach, a człowiek to nie
tylko radość i piękno, to także ból i brzydota - SII
,,a ja wyszedłem z ustępu czując się oczyszczony" to
fragment twojego ,,wiersza".
Z takim pisaniem wracaj do ustępu. Szkoda czasu.
Miłego dnia:}
gdy powierzchowne tylko samozwańcze iluzję majak
wprowadza nie ma kraterów przez życie tworzonych
porcelana gładka jak do kupienia To odruch jest
odrzucenia przez wrażliwość, bo piękno wyraża się w
treści mimo nieskazitelnego wyglądu Dobry
Pozdrowienia