*Ojciec - sadysta (moje...
Autentyk;(
Nie mogę stwierdzić, że dzieciństwo miałam
złe.
Na pewno nie było nudne, mdłe.
Pamiętam te sto pomysłów na godzinę,
Podczas zabawy z babcią wesołą swą minę.
Wiem, że mama zawsze mnie kochała,
Rolę obojga rodziców przede mną
odgrywała.
Ojciec nie był złym człowiekiem.
Jedynie przykrywał się cynizmu wiekiem.
Gdy jako małe dziecko z nim zostawałam,
Często do kąta się chowałam...
Straszył mnie, czasem groził,że zabije.
Pamiętam, jak kiedyś złapał mnie za
szyję...
Wtedy weszła mama i porządek z tym
zrobiła.
Wiem, że wówczas wiele nerwów
straciła...
Gdy mama wychodziła z domu,
on - nie mówiąc nic nikomu,
Zaczynał się nad moją psychiką
wyżywać...
Ja mogłam wtedy tylko Boga wzywać.
Zawsze wieczorem na łóżku klękałam,
Nie mogłam wytrzymać - bez przerwy
płakałam.
Modliłam się do Boga, żeby mnie
wysłuchał,
Żeby zesłał mi na pomoc dobrego ducha.
Chciałam mieć kogoś, kto po stanie
stronie.
Wiedziałam, że sama się nie obronię.
Mama prosiła,by przestał, bo do pracy
chodzić musiała.
Moja biedna rodziecielka - od życia
porządnie dostała.
Ojciec wmawiał mi, że jestem nikim.
Odbijał ironią me głośne krzyki.
Straszył mnie, choć niewiele bił.
Tylko wtedy, gdy wódki zbyt dużo pił.
Koniec nastąpił, gdy mam się z nim
rozwiodła.
Ku wolności naszą wspólną drogę
powiodła.
Mimo że nigdy na ojca nie narzekałam,
To jednak straszliwie się go bałam.
Teraz bez niego jestem szczęśliwa - wraz z
siostrą i mamą,
Lecz wspomnienia lat minionych pewnie
pozostaną...
Ten wiersz melancholijny to reportaż z mego
życia...
Teraz wyrzuciłam to z siebie, nie mam nic
do ukrycia...
Komentarze (1)
piękny wiersz, jeżeli autentyczny to bardzo ci
współczuje!