Ojcze nasz
Ojcze nasz, który zamieszkałeś w
ukryciu,
słuchasz milionami uszu ze wzmacniacza
mocy,
wznosisz się nieprzerwanie i opadasz,
feniks nie parzy eterycznej skóry,
choć głośno do nas krzyczysz
stearyna, koreczki, głuchota,
nie ma zasiegu.
Byłeś z nami chwile, za krótko,
zakochani rodzice rozszarpali Downa
Kukiełkę tuż przed bożym narodzeniem,
Ojcze wdychasz nasz smród
głaszczesz oddechy,
jak dobry hydraulik przetykasz zapchane
szambo,
a to nie koniec?
Dłonie w ratunku, schowane z gwiazdami,
nic nie widać zza tej szmaty,
nieruchoma firma-ment pilnuje, czasami
urwie ci guzik,
babcia przyszyje.
Wnuczek Joldaboath znowu rozwali
mrowisko,
przetnie na pół dzownice,
wyrwie skrzydełka muszce,
strzeli z wiatrówki do gołębia,
po chwili postawi piaskowe babki, zbuduje
miasto,
A babcia tak kocha leniwego wnuczka i jego
świat u stóp wołający z piaskownicy.
Ojciec słyszy.
Ale ty, gdy modlisz, wejdź do komory
swojej,
a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do
Ojca swego,
który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który
widzi w ukryciu odpłaci tobie.
Komentarze (3)
Dobre
popraw - "Kukiełke " = ę .
"nic nie widać ze tej szmaty," - albo z tej szmaty
// albe też zza tej szmaty.
Poza tym za wiele tu zaimków.
Dobra fraszka, czy zamierzona?
Pozdrawiam.